Prawie rok temu do sądu w Los Angeles trafił pozew od niejakiego Fernando Floresa, byłego ochroniarza Britney Spears. Mężczyzna twierdził, że piosenkarka... molestowała go seksualnie. 29-letni były policjant pracował dla Britney w 2009 roku, wtedy też miała wielokrotnie składać mu różne dziwne propozycje - głównie niebezpośrednio, czyniąc aluzje i stawiając w kłopotliwych sytuacjach. Ponoć potrafiła paradować w jego obecności w samej bieliźnie, albo nawet i bez.
Jak się okazuje, batalia sądowa w tej dziwnej sprawie nadal trwa. Flores walczy o 10 milionów dolarów odszkodowania (!), które miałby otrzymać za "uszczerbek na zdrowiu psychicznym", którego dokonała swoim zachowaniem piosenkarka.
Propozycje seksualne były niepożądane z różnych powodów - czytamy w pozwie złożonym przez byłego ochroniarza, do którego udało się dotrzeć amerykańskim tabloidom. Spears miała kilka odpychających nawyków, jak na przykład nałóg tytoniowy, który sprawiał, że wyjątkowo brzydko pachniała. Puszczała bąki i smarkała w towarzystwie innych ludzi, była głośna i dużo przeklinała. Potrafiła nie kąpać się przez wiele dni, nie używała dezodorantu, nie myła zębów, nie czesała włosów, nie nosiła butów ani skarpetek.
Oprócz dużego zaniedbania higieny Flores zarzuca Spears również uzależnienie od różnych środków farmaceutycznych, przepisywanych oczywiście na receptę.
Była niestabilna emocjonalnie, obrażała swoich współpracowników, wzywała ich bez wyraźnego powodu, kazała zwracać się do siebie "Queen Bee". Nigdy nie było wiadomo, co może sobie zrobić. Jej zachowanie było nie do przewidzenia.
Znając amerykański wymiar sprawiedliwości, przyznanie odszkodowania za puszczanie bąków w towarzystwie jest całkiem prawdopodobne. Wyobraźcie sobie jednak, jak żale byłego policjanta komentują teraz jego byli koledzy :)