Członkowie klanu Steczkowskich znani są z tego, że zatrudniają się nawzajem. Nikogo nie zdziwiło więc, gdy rok temu Justyna uznała, że nikt nie sprawdzi się lepiej na stanowisku menedżera niż jej własny brat, młodszy o 16 lat Marcin.
Ona czuje, że właśnie jemu może zaufać i powierzyć swoją muzyczną karierę - mówiła wówczas jej przyjaciółka. Niestety, Marcin Steczkowski zawiódł pokładane w nim nadzieje.
Na początku bardzo się starał, ale już po dwóch miesiącach było widać, że on chyba tego po prostu nie czuje - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na żywo jeden z muzyków pracujących z Jusią.
W rezultacie kalendarz Steczkowskiej świecił pustkami, a organizatorzy imprez narzekali na kiepskie porozumienie z jej menedżerem. Skarżyli się, ze nie odbiera telefonu, często także nie oddzwania. Strona internetowa Justyny, dotąd regularnie aktualizowana, nagle zamarła. W tej sytuacji piosenkarka musiała wyrzucić brata z pracy i, podobnie jak Edyta Górniak, sama zacząć kierować swoją karierą. Zamierza się za to zabrać jednak dopiero po powrocie z wakacji.
Właśnie spakowała swoją rodzinę i wyjechała do Turcji - potwierdza jej znajoma.
Jak myślicie, czy moda na bycie swoją własną menedżerką zaowocuje zakończeniem niektórych karier?