Policja i lekarze nadal ustalają szczegóły tragicznej, śmierci Amy Winehouse. Jak na razie wiadomo, że piosenkarka na kilka godzin przed tragedią rozstała się ze swoim chłopakiem. Reg Traviss pojawił się pod jej domem na cztery godziny przed znalezieniem ciała i próbował dostać się do środka. W mieszkaniu gwiazdy znaleziono narkotyki, które kupiła tego samego dnia, a także kilka pustych butelek po alkoholu.
Okazuje się, że w dniu w którym zmarła Winehouse, cały czas pilnował jej wynajęty ochroniarz. Niestety, nawet to nie powstrzymało jej przed zażyciem narkotyków.
Amy była w domu razem z ochroniarzem, który pilnował jej już od kilku lat. Rodzina wynajęła go, żeby opiekował się nią i starał powstrzymywać przed piciem oraz ćpaniem - powiedział magazynowi The Sun Chris Goodman. Tego smutnego dnia też był razem z nią. Amy powiedziała, że chce się zdrzemnąć i poszła do swojej sypialni. Kiedy kilka godzin później poszedł ją obudzić i znalazł martwą. Był zszokowany i przerażony. Umarła samotnie, leżąc we własnym łóżku.
Na dzień przed tragiczną śmiercią Amy wybrała się na lunch z mamą i zachowywała jakby widziały się po raz ostatni - dodaje przedstawiciel prasowy rodziny gwiazdy. Powiedziała jej, że bardzo ją kocha i za wszystko przeprasza. Sprawiała wrażenie, jakby się z nią żegnała.