Określenie "Klub 27" ma już ponad 40 lat. Należą do niego gwiazdy muzyki, które zmarły w tragiczny sposób, mając 27 lat.
Zaczęło się od Briana Jonesa, gitarzysty i współzałożyciela legendarnej grupy The Rolling Stones. 3 lipca 1969 roku został znaleziony martwy w basenie w swoim domu w Cotchford Farm niedaleko Londynu. Początkowo sądzono, że popełnił samobójstwo, jednak po ponad 20 latach do zabójstwa muzyka przyznał się niejaki Frank Thorogood, pracownik techniczny, który wykonywał remont w jego posiadłości.
Rok później odeszły kolejne dwie wielkie gwiazdy: Jimi Hendrix i Janis Joplin. Gitarzysta zmarł w wyniku zatrucia mieszanką leków nasennych oraz zachłyśnięcia się własnymi wymiocinami. Oficjalnie przyjęło się, że jego zgon był wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, jednak nigdy nie udało się tego stuprocentowo potwierdzić. Przyczyną śmierci wokalistki było przedawkowanie heroiny. Joplin przez całe swoje krótkie życie zmagała się z nałogiem narkotykowym i alkoholowym, z którego nie były w stanie wyleczyć jej liczne odwyki.
3 lipca 1971 roku na zawał serca zmarł Jim Morisson. Lider zespołu The Doors został znaleziony martwy w wynajmowanym mieszkaniu w Paryżu, dokąd pojechał w ślad za swoją kochanką, Pamelą Courson. Jego ciało znaleziono w wannie pełnej zimnej wody, co wzbudziło podejrzenia, że pośrednią przyczyną śmierci było przedawkowanie heroiny (którą miał pomylić z kokainą), gdyż w ten właśnie sposób ratowało się osoby zatrute tym narkotykiem.
Ostatni na liście znalazł się Kurt Cobain, legenda grunge'u, który popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę. W jego organizmie znaleziono również duże ilości heroiny i środków nasennych. Lider Nirvany zostawił list pożegnalny zaadresowany do jego wyimaginowanego przyjaciela z dzieciństwa, w którym pisał, że "muzyka od dawna go nie cieszy". Mimo że od jego śmierci minęło już 17 lat, spekulacji na temat tego, że wcale nie było to samobójstwo, nadal nie brakuje.
W sobotę do tego klubu dołączyła Amy Winehouse, świetna wokalistka, która wydała niestety jedynie dwie płyty. To wystarczyło jednak, by na stałe wpisała się w światowy kanon muzyki.