Wprawdzie Krzysztof "Diablo" Włodarczyk dopiero kilka dni temu opuścił szpital, w którym znalazł sie po próbie samobójczej, jednak już planuje swoją kolejna walkę. Zdaje się być pewny, że do października odzyska pełnię sił psychicznych i kilka straconych kilogramów.
W październiku będę walczyć - zapowiada twardo w Fakcie. Albo z Marko Huckiem w Niemczech albo z Dannym Greenem w Australii. Wolałbym tę drugą opcję, bo jest więcej pieniędzy do zarobienia. Dla Greena to też byłaby dobra oferta, bo mógłby odbudować się po porażce z Tarverem. Ogólnie czuję się dobrze. Schudłem kilka kilogramów. ważyłem 96-97, teraz mam jakieś 90 -91. Ale mogę się zabrać do treningu i pewnie tak zrobię. Na razie nie będzie treningu typowo bokserskiego, ale jakieś ćwiczenia kondycyjne, siłownia. To chcę robić. Może gdzieś wyjadę na kilka dni, by w spokoju potrenować.
Nie będę tkwić w czterech ścianach i się dołować. Już dzień po po wyjściu ze szpitala byłem w Hali Mirowskiej z moim pierwszym trenerem Zbyszkiem Raubo. Muszę coś robić. Boks to moje życie i chcę walczyc.
O przyczynach tego, co się stało (przedawkowaniu antydepresantów), nie chce zbyt wiele mówić.
Jestem nadpobudliwy, reaguję emocjonalnie - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem. To był impuls, może wyszło idiotycznie, ale nie żałuję. Niczego w życiu nie żałuję, choć wiem, że w stosunku do najbliższych czasami zachowuję się jak kawał skurwysyna. Cóż, stało się. Będę musiał sobie pewne rzeczy wyjaśnić. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale może powinienem z żoną, tylko we dwoje, gdzieś daleko na kilka dni wyjechać. Na przykład na Hawaje. Chcę wszystko wyprostować. Chcę współpracy z psychologiem, z psychiatrą. Przez najbliższy tydzień będę mieć spotkania. Co potem - zobaczymy. Mam nadzieję, że sie pozbieram. To mój problem i muszę go rozwiązać.
Trzymamy kciuki.