Śmierć Amy Winehouse odbiła się szerokim echem na całym świecie. Gwiazdy wyrażały swój smutek, wspominały piosenkarkę i oceniały jej niewielki, ale wybitny dorobek. Producent muzyczny Mark Ronson i Kelly Osbourne, prywatnie przyjaciele gwiazdy wzięli również udział w zamkniętej ceremonii pogrzebowej, która odbyła się dzisiaj w Londynie. Zobacz: Dziś pogrzeb Amy Winehouse
W Polsce również odbyła się dyskusja na temat twórczości Winehouse. We wczorajszym programie Fakty po faktach w TVN24 Robert Leszczyński dowodził, że Amy nie była wybitną artystką i że nie była w stanie nagrać trzeciego albumu. Ciekawe, że po śmierci Micheala Jacksona mówił prawie to samo. Głos zabrała również Kora Jackowska, która w rozmowie z Gazetą Wyborczą wyznała, że była wielka fanką Brytyjki.
Ja nie tylko doceniałam muzykę Amy, ale pokochałam ją w całości - za to, jak się zachowywała na scenie, jak wyglądała, jaki image przybrała, nawet za te autodestrukcyjne skłonności. Pokochałam ją, choć zostawiła po sobie tak niewiele - mówiła liderka Maanamu. Cały czas czekałam na jej nową płytę! Widziałam w internecie nagranie z Belgradu, ale przez myśl mi nie przeszło, że mogłaby umrzeć. Byłam pewna, że się pozbiera, że wróci do pracy. Zrobiła nam straszne świństwo. Nienawidzę jej za to, że umarła. I zawsze będę ją kochała.