Grunt osuwa się spod nóg R.Kelly'ego. Niegdyś sławny piosenkarz, oskarżony o molestowanie 13-letniej dziewczynki, ma coraz większe problemy finansowe. Hulaszcze życie bez stałego dochodu i dobrze sprzedających się płyt mocno odbiło się na jego finansach. Amerykańskie media co chwilę donoszą o kolejnych problemach, w jakie wpadł. Podobnie jak inny znany nam artysta, "który kobiet o wiek nie pyta", nie może liczyć na życzliwość prasy.
W zeszłym miesiącu do sądu w Los Angeles trafił pozew przeciwko 44-latkowi, który wniósł jego były menadżer, Jeff Kwatinetz. Agent twierdzi, że R.Kelly nie zapłacił mu należnych pieniędzy, czyli 15% zysków. Żąda miliona dolarów.
Gwiazdorowi grozi również eksmisja z jego domu w Chicago. W 1999 roku Kelly wziął na niego kredyt w wysokośc 3,5 miliona dolarów. Nadal nie spłacił aż 2,9 miliona. Codziennie do całej kwoty bank dolicza mu 251 dolarów odsetek.
To jednak nie koniec problemów. Dziennikarze dowiedzieli się, że amerykańska skarbówka żąda od Kelly'ego ponad miliona dolarów niezapłaconych podatków. Gdyby tego było mało, władze stanowe chcą od niego kolejnych 837 tysięcy...
Czyżby szykowało się kolejne głośne bankructwo? Żałowalibyście go?