Okazuje się, że nawet nie mając e-maila można w show biznesie zarobić spore pieniądze (zobacz: Traci role, bo... nie ma e-maila). Chociaż wszyscy narzekają na utrudnienia w kontaktach z Bartoszem Opanią, który z zasady unika rozmów przez telefony komórkowe i nie korzysta z poczty elektronicznej, to jednak jeśli ktoś się uprze, to jakoś go znajdzie.
Ostatnio udało się to bankowi BPH. Dość długo namawiano go na udział w reklamach jego produktów, kusząc coraz wyższymi stawkami. Opania złamał się podobno przy kwocie pół miliona złotych. To o połowę mniej niż ING zapłacił Markowi Kondratowi i 6 razy mniej niż dostał Szymon Majewski od PKO BP.
Mimo tych "rażących dysproporcji" jakoś mu nie współczujemy :)
A swoją drogą, nie macie już trochę dość reklam banków z celebrytami?