Mimo że porzucona na oczach całej Polski Ilona Ostrowska bez trudu mogłaby uzyskać orzeczenie o winie niewiernego małżonka i wnioskować o pokaźne alimenty, postanowiła rozwieść się z klasą. Będzie ją to kosztowało utratę wartego milion złotych apartamentu na warszawskim Wilanowie. Po rozwodzie nie będzie jej stać na utrzymanie tak dużego mieszkania.
Ostrowska długo łudziła się, że jej mąż, reżyser Jacek Borcuch, znudzi się romansem z poznaną na planie filmu Wszystko co kocham Olgą Frycz.
Ilona to córka marynarza, umie czekać - mówi Super Expressowi znajomy aktorki. Czekała i wierzyła, że Jacek wróci. Do niej i do Miłki. Tak się nie stało.
Z kolei młodsza o 16 lat Frycz naciskała na Borcucha, by wreszcie się zdecydował i rozwiązał swoje fikcyjne już małżeństwo z Ostrowską. Podobno miała żal do kochanka o to, że znajomi z show biznesu krzywo na nią patrzą. Jednak Borcuch ne był w stanie podjąć żadnej decyzji. Dokumentry rozwodowe złożyła w sądzie jego żona.
Termin rozprawy został już wyznaczony - potwierdza w rozmowie z z tabloidem pracownik biura prasowrgo Sądu Okręgowego w Warszawie. Pierwsza rozprawa odbędzie się w październiku.
Podobno małżonkowie już wszystko między sobą ustalili. 5-letnia córeczka zostanie przy mamie, a pieniądze ze sprzedaży apartamentu w Wilanowie pójdą do podziału.