Jarosław Kret, który dotąd nie słynął raczej z dojrzałości emocjonalnej, twierdzi, że narodziny synka zupełnie go odmieniły. Jak każdego. Jako dowód wymienia rezygnację ze swojego autorskiego programu _**Planeta według Kreta**_, którego reżyserką jest jego partnerka życiowa, Małgorzata Kosturkiewicz.
Program robiłem z Małgosią, która to urodziła mojego Franka - wyjaśnia w rozmowie z Faktem Kret. Ciągnęliśmy ten program do ostatniego miesiąca jej ciąży. Po narodzinach Franka musiałem odpuścić. Musiałem zaopiekować się Małgosią i zająć się bardziej przyziemnymi sprawami. Program można przerwać, potem do niego wrócimy. Na początku przyjmowaliśmy taką opcję, by podróżować z synkiem, ale ja nie chcę poświęcać małego dziecka dla mojego życia zawodowego. Mógłbym go wziąć w świat, ale może to zakłócić w pewien sposób rytm jego wychowania. Jestem na takim etapie życia, że nie muszę poświęcać najbliższych, by budować swoją karierę**.**
Człowiek sukcesu? Pewnie dlatego musi opowiadać o swoim życiu w tabloidzie.
Agata Młynarska żałuje prawdopodobnie, że nie załapała się na ten etap. Może wtedy obeszłoby się bez prania brudów w Vivie... Obecnie Kret zapewnia, że jest już zupełnie innym człowiekiem.
_**Teraz muszę być odpowiedzialnym ojcem**_ - informuje czytelników Faktu. Nie jestem już sam na świecie. Jest wręcz przeciwnie. Stworzyłem kogoś i dlatego muszę wziąć na siebie stuprocentową odpowiedzialność. To bardzo pozytywna strona tego, że zostałem ojcem jako dojrzały mężczyzna.
Czy kosztem, jaki będzie musiał zapłacić jego syn za "dojrzałego tatę", będzie konieczność udziału w rodzinnych sesjach zdjęciowych i wywiadach?