Pomogła jej podobno plotka o rzekomej ciąży Katrazyny Glinki, która pojawiła się w jednym z tabloidów (zdementowana wczoraj przez samą zainteresowaną). Negocjując w TVN-em szczegóły swojego udziału w nowym serialu stacji Julka nie wiedziała, ze główną rolę zaproponowano także Marcie Żmudzie-Trzebiatowskiej. Stacja prowadziła rozmowy jednocześnie z obiema aktorkami, nakazując im utrzymanie wszystkiego w tajmnicy. Dzięki temu jedna nie wiedziała o drugiej.
_**Negocjacje z Glinką strasznie się przeciągały**_ - mówi w rozmowie z Super Expressem osoba z produkcji serialu. W zasadzie wszystko już było dopięto na ostatni guzik, oprócz pieniędzy za dzień zdjęciowy. Stacja zaproponowała 3 tysiące, a aktorka liczyła na 5. Zdjęcia mają rozpocząć się we wtorek, więc Glinka myślała, że i tak dojdzie do prozumienia. Pojechała nawet na mały urlop.
I wtedy właśnie pojawiła się plotka o ciąży Glinki. Kto ją rozpuścił, nie wiadomo.
"_**Co??? To nieprawda, że jestem w ciąży**_ - zapewnia zdenerwowana aktorka. Może ktoś drogą dedukcji przypisał mi tę ciążę? Bo faktycznie mam zagrać w nowym serialu "Ciężarówki", gdzie bohaterkami są właśnie kobiety ciężarne.
(Urocze określenie, prawda?)
Niestety, na wyjaśnienia jest już za późno. Zdjęcia do serialu Julka ruszają we wtorek. Ze Żmudą-Trzebiatowską w roli głównej.