Wygląda na to, że Amy Winehouse latała regularnie na karaibską wyspę St Lucia nie tylko po to, by grzać się w słońcu. Piosenkarka znalazła tam prawdziwą przyjaciółkę, 10-latkę o imieniu Dannika. Obie tak się ze sobą zżyły, że artystka była gotowa adoptować dziewczynkę. Rozpoczęła już nawet proces adopcyjny. Dziennikarzom brytyjskiego Mirror udało się dotrzeć do niej i jej babci.
Amy była już moją mamą. Tak ją nazywałam. Ona mówiła, że jestem jej córką – mówi Dannika. Opiekowała się mną i miło spędzałyśmy razem czas. Kochałam ją, a ona kochała mnie. Była najbardziej niezwykłą osobą i nie mogłam doczekać się, by zamieszkać z nią w Londynie. Nie mogę uwierzyć w jej śmierć. To najgorsza rzecz, jaka mi się przytrafiła w życiu.
Amy poprosiła o zgodę na adopcję babcię i matkę dziewczynki. Ojciec Danniki opuścił rodzinę, zanim ta przyszła na świat. Jej matka, która nie była w stanie zarobić na utrzymanie rodziny, zdecydowała się na emigrację do Niemiec, pozostawiając dzieci pod opieką babci.
Amy kochała Dannikę. Nie wiem, dlaczego wybrała akurat ją, ale od chwili spotkania były nierozłączne – mówi Marjorie Lambert, babcia dziewczynki. Spędzały ze sobą całe dnie. Amy błagała mnie, żebym pozwoliła jej adoptować Dannikę i zabrać ją do Anglii. Była nawet gotowa przeprowadzić się do St Lucii. Bardzo chciała mieć dziecko. Gdyby nie umarła, na pewno byłaby tutaj, by dokończyć proces adopcyjny.
Amy miała zarezerwowany bilet, by polecieć do St Lucii w przyszłym tygodniu...