To smutne, ale niestety nie szokujące - "dzięki" śmierci Amy Winehouse do łask mediów powrócił jej były mąż, Blake Fielder-Civil. Przebywający nadal (a raczej znów) w więzieniu narkoman nie dostał co prawda przepustki, aby wziąć udział w jej pogrzebie, udało mu się jednak wystąpić w wywiadzie dla Channel 5, który wyemitowany zostanie już w ten wtorek.
Jak nie trudno się domyślić, 32-latek opowiadał o ogromnym uczuciu, które połączyło go z Amy. Miłości do używek również.
_**Nasza miłość była ogromna, ale też bardzo toksyczna i niezdrowa w sposób, który uzależnił nas od siebie nawzajem**_ - mówił Blake. Nie jesteś w stanie utrzymać miłości, kiedy ciągle walczysz ze sobą. Nie możesz być w związku, kiedy jesteś uzależniony od heroiny, po prostu nie możesz. Jeżeli brakuje ci kasy - idziesz kraść, a później trafiasz do więzienia. Tak nie da się żyć.
Fielder-Civil przyznał również, że to on wciągnął ją w nałóg, jednak nie był pierwszą osobą, która pokazała jej heroinę.
_**Ciągnęło ją do tego jak ćmę do ognia**_ - wspomina. Nie bez powodu heroina jest taka niebezpieczna: sprawia przecież, że czujesz się dobrze. Nie mogę powiedzieć, jak ona się wtedy czuła, ale jeżeli było to chociaż nieco podobne do tego, co czułem ja, to tak, muszę przyznać, że się jej to podobało.
Jak widać, wraz z czasem Blake zrobił się zdecydowanie skromniejszy. Kiedyś wszystkie "zasługi" przypisywał jedynie sobie: "Zrobiłem z Amy narkomankę!"