Producenci Tańca z gwiazdami doszli do wniosku, że dobrym pomysłem będzie zatrudnienie na miejsce zwolnionego Zbigniewa Wodeckiego dość mało sympatycznego reżysera Janusza Józefowicza. Znając męża Nataszy Urbańskiej, można się po nim spodziewać wiele, ale na pewno nie miłych komentarzy i wyrozumiałości.
Nie wygląda na to, żeby juror miał zamiar zaprzyjaźniać się z kolegami z planu. Jego słowa z pewnością nie spodobają się Piotrowi Galińskiemu, Iwonie Pavlović oraz trenującym gwiazdy tancerzom.
Taniec towarzyski jest dla mnie dziwną dyscypliną. Sam kiedyś tańczyłem taniec towarzyski jako młody chłopiec w Lublinie. Porzuciłem go po roku – mówi Józefowicz w rozmowie z TVN. To jest trochę zamknięta forma. Ludzie, którzy tym zawiadują, stworzyli przez lata klosz wokół niego, który nie pozwala przenikać młodej energii.
Ten taniec stał się dla mnie troszkę parodią samego siebie, to było przerafinowane - ci opaleni chłopcy, którzy byli ulizani. Wszystkiego było za dużo. To też kwestia kostiumów, pewnej estetyki, w której się ten świat zamknął. Uważam, że zupełnie niepotrzebnie. To było wszystko na granicy kiczu.
Zastanawiamy się, dlaczego w takim razie poszedł do programu będącego esencją takiej tandetnej estetyki? Bo chyba nie zmieni go siedząc tam obok Galińskiego i Pavlović?