Tragiczne wydarzenia z 22 lipca były szokiem dla wszystkich. Szczególnie, że do zamachu doszło w Norwegii, kraju uchodzącym za jeden z najspokojniejszych i najbezpieczniejszych na świecie.
Gdy w Oslo ginęli młodzi ludzie, Joanna Liszowska przebywała z córeczką w sąsiedniej Szwecji. Nietrudno sobie wyobrazić, jak się wystraszyła. Jak donosi tygodnik Świat i Ludzie zamach w Norwegii zupełnie zmienił jej opinię na temat Skandynawii, w której dotąd czuła się swobodnie i bezpiecznie.
Chciała, by córka rodowitego Szweda czuła się Szwedką - mówi w rozmowie z tabloidem znajoma Joasi. Dlatego hamowała sentymenty, słuchała głosu rozsądku, by być z dzieckiem w Szwecji. A tu taki szok! Wpadła w panikę. Bardzo boi się o Emmę. Przeciez Norwegia jest tak blisko Szwecji. Zadzwoniła do nas, że przyjeżdża do Polski. Chce tu zostać na dłużej, zacząć pracę. Mąż przyjął tę decyzję ze zrozumieniem. Joasia jednak nigdzie nie czuje sie tak dobrze jak u nas.
Myślicie, że w Polsce jest naprawdę bezpieczniej?