Amy Winehouse i Reg Traviss zaczęli spotykać się na dwa lata przed śmiercią piosenkarki. Ich związek był co prawda zdecydowanie mniej burzliwy w porównaniu do małżeństwa z Blake'm Fielder-Civilem, jednak konfliktów, rozstań i powrotów nie brakowało. Do końca nie wiadomo, jak wyglądało ostatnie kilka tygodni. Mówi się, że 35-letni reżyser nie wytrzymał kolejnego załamania Amy, która ponownie sięgnęła po alkohol i narkotyki, zdecydował więc o rozstaniu. Podobno jednak miłość była silniejsza i na tydzień przed śmiercią artystki para zaręczyła się. Zobacz: Amy zaręczyła się tydzień przed śmiercią!
Teraz, dwa tygodnie po śmierci Amy, przyjaciele Rega są bardzo zaniepokojeni jego stanem. Twierdzą, że radzi sobie z tym chyba najgorzej ze wszystkich bliskich wokalistki. Najlepiej było widać to podczas koncertu ku czci Winehouse, który odbył się w jej ulubionym londyńskim klubie.
Wszyscy bardzo przeżywali ten wyjątkowy wieczór - mówi w rozmowie z The Sun przyjaciel rodziny, Sam Shaker. To miała być celebracja życia Amy, ale Reg przez większość czasu siedział sam w kącie i pił. Czuje się fatalnie i jest w naprawdę kiepskim stanie.
Nie trzeba chyba dodawać, że w tej sytuacji ucieczka w alkohol jest najgorszym wyjściem.