Do tej pory wydawało się nam, że Justin Timberlake jest raczej dobrze wychowanym facetem, który nie okazuje otoczeniu swoich gwiazdorskich humorów i nie wykorzystuje swojej pozycji. Niestety, i on zaprezentował ostatnio swoje niezbyt uprzejme oblicze. Przekonała się o tym obsługa jednej z nowojorskich restauracji.
_**Był w naprawdę okropnym nastroju**_ - opisuje inny gość w rozmowie z magazynem In Touch. Był nieuprzejmy dla pracowników, miał irracjonalne wymagania, narzekał, grymasił i zachowywał się jak udzielnie panujący książę**.**
To dość dziwne zachowanie przede wszystkim ze względu na okazję, którą świętowano tego wieczoru: była nią premiera nowego filmu Justina, _**Friends with benefits**_. Aktor wybrał się na kolację ze swoją mamą, Lynn, partnerką z planu Milą Kunis oraz kilkoma innymi osobami. Mimo wszystko był w wyjątkowo kiepskim humorze.
Zamówił lampkę wina po czym stwierdził, że jednak mu nie smakuje i zażądał innego - mówi świadek awantury. Sytuacja ta powtarzała się trzy razy, aż Timberlake stwierdził, że ostatecznie może wypić to wino, ale tylko dlatego, że "rzygać mu się chce od użerania się z kelnerką", o czym "uprzejmie" ją poinformował. Kiedy wychodził, powiedział parkingowemu, że jeżeli nie postawi jego samochodu tuż pod drzwiami lokalu, to go "kurwa szlag jasny trafi". Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy wyszedł.
Szkoda w takim razie, że Justin okazał się gwiazdą, która jest przekonana, że wszystko jej wolno. Bo ciężko chyba uwierzyć, że po prostu "miał zły dzień".