Poszło o czerwoną kreację projektu Macieja Zienia, w której Samanta Stuhr pojawiła się na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmow Fabularnych w Gdyni. Dlaczego wyprowadziła tym z równowagi pewną celebrytkę? Otóż udało się jej ją przyćmić. A to najgorsze co można zrobić osobie z takimi życiowymi priorytetami.
Fotoreporterzy rzadko miewają okazję sfotografować żonę Macieja Stuhra, trudno się więc dziwić, że jej pojawienie się na czerwnonym dywanie wywołało spore zainteresowanie. Szczególnie, że wyglądała bardzo ładnie. Prawdopodobnie nie miała zamiaru przyćmić pozostałych gwiazd przybyłych na galę, ale tak właśnie się stało. Nie wszyskie aktorki zniosły to dobrze. Czy to jednak jej wina, że są od niej brzydsze?
Samanta to skromna i urocza dziewczyna - mówi w rozmowie z tygodnikiem Rewia znajomy Stuhrów. Nie cierpi tego całego blichtru na pokaz, dlatego unika "bywania". Rzadko publicznie towarzyszy Maćkowi. Teraz zrobila wyjątek, nie chciała robić mężowi przykrości. Tymczasem stała się obiektem zazdrości i złośliwych komentarzy, bo wygladała lepiej niż niejedna aktorka.
Jak donosi tabloid, szczególną zawziętością wykazała się Magdalena Boczarska, która także włożyła na tę okazję suknię od Zienia. Podobnie jak trzy inne celebrytki. Ale to widok Samanty Stuhr wyprowadził ją z równowagi. Nie zaatakowała jej jednak bezpośrednio, za to zrobiła awanturę projektantrowi, że... ubiera osoby nie związane z branżą aktorską. W rezultacie jest niemal pewne, że żony Maćka nie zobaczymy prędko na czerwonym dywanie. Gdyński festiwal potwierdził chyba jej wszystkie najgorsze przeczucia.
Potwierdzamy - nie warto pojawiać się na imprezie z kimś tak nieskończenie próżnym. Wyobraźcie sobie - być zazdrosnym o suknię Zienia...? Współczujemy.