Tego akurat można było się spodziewać. Dwa tygodnie po śmierci Amy Winehouse pojawiły się informacje o istnieniu jej ostatniej piosenki. Co jednak ważne w przypadku tego typu pośmiertnych odkryć, nagranie jest kompletne, ukończone i miało aprobatę artystki. Chodzi bowiem o utwór nagrany ze słynnym Tonym Bennetem, a mający się ukazać na nadchodzącej płycie jazzowego wokalisty.
Bennet zaprosił Winehouse do pracy nad piosenką, która znajdzie się na albumie Duets II, wydanej z okazji jego 85. urodzin. Najpierw jednak zostanie wydana jako singiel, z którego dochód przeznaczony zostanie na fundację jej imienia, której założenie zapowiadali już rodzice Amy. Piosenka została nagrana w londyńskim Abbey Road Studios, nie wiadomo dokładnie w jakim czasie.
Jak zapewnia ojciec Amy, Mitch, będzie to najlepszy sposób na uhonorowanie jej twórczości. Fundacja ma się zajmować bowiem pomocą młodym ludziom uzależnionym od narkotyków i alkoholu.
Chcemy, aby coś zmieniło się na lepsze, szczególnie, że były to kwestie bliskie sercu mojej córki - mówił Winehouse. Pomożemy również dzieciakom z problemami czy nieuleczalnie chorym.
Utwór nosi tytuł _**Body and Soul**_ i w sprzedaży pojawić ma się już 26. września.