Z niedawnych wypowiedzi Dody daje się wyczytać pewne znużenie Polską. Nawet nie między wierszami. O Polakach wypowiedziała się mało pochlebnie... Zobacz: Doda: "W Polsce jest ZA DUŻO BURAKÓW!"
Jej najnowsza, trochę tajemnicza wypowiedź także nie pozostawia złudzeń co do tego, że ostatecznie rozczarowała się rodakami, którzy nie garną się kupowania jej nowej płyty. Zobacz: Doda... KOŃCZY KARIERĘ?! "Wysiadam!"
Za swoją porażkę obwinia jednak nie tylko publiczność, lecz także swoich współpracowników, zwłaszcza menedżera, Jarosława Burdka.
Doda wie, że dała z siebie wszystko i pracowała po kilkanaście godzin na dobę - mówi w rozmowie z Faktem jej przyjaciółka. Ona jest artystką i po to zatrudniła ludzi, by oni zajęli się resztą. Niestety, najwyraźniej nie poradzili sobie z tym. Teraz zastanawia się, komu zaufać w kwestii kariery. Nie wie tylko, czy w Polsce znajdzie odpowiednią osobę. Jej menedżer ponoć trzyma się wersji, że publiczność nie była gotowa na taki krążek, ale Doda uważa, że to tylko mydlenie oczu, bo po prostu nie podołał powierzonemu zadaniu.
Czyli wszystko jasne - zawiódł "czynnik ludzki": buraki i niekompetentny menedżer. Trudno się dziwić, że Doda szuka sposobu, by przenieść się za granicę.
Menedżer jest na pewno ważny, ale warto pamiętać, że jeżeli jest się już wokalistką, liczy się też muzyka. Nawet w 2011 roku. Oczywiście w wypadku Dody piosenki były zawsze na drugim planie, za wizerunkiem, ale aby płyty się sprzedawały, ktoś musi chcieć ich jednak słuchać. Los nowej płyty Dody powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich wokalistek planujących iść w jej ślady.