Udział Roberta Kozyry w nowej edycji Mam talent budzi sporo kontrowersji. Są one szczególnie podsycane przez byłego jurora programu, Kubę Wojewódzkiego, który nie ukrywa, że za byłym szefem Radia Zet nie przepada. Mówiąc najdelikatniej. W mediach pojawiły się już informacje, że nowy juror blado wypada w porównaniu z poprzednim. Postanowił się więc bronić:
Ja nie będę nigdy Kubą Wojewódzkim, nie mam zamiaru, jestem sobą – mówi w rozmowie z Faktem. Mam nadzieję, że ten program będzie trochę inny z powodu tego, że jestem tam ja i są też inne interakcje pomiędzy mną Agnieszką i Małgosią.
Kuba Wojewódzki w tej kwestii nie ma nic do gadania. Wszystko się zaczyna i kończy na Edwardzie Miszczaku – kontynuuje. Znamy się z Kubą, właściwie nie mamy zbyt dużego kontaktu. W ogóle mnie to nie interesuje, czy Kuba Wojewódzki się ze mną kłóci, bo ja się z Kubą Wojewódzkim nie kłócę. On w ogóle nie istnieje w mojej orbicie.
Przypomnijmy ich ostatni "kontakt" - oto jak Kuba relacjonował w Polityce swoje spotkanie z Kozyrą:
Znany menager oraz prawie celebrity Robert Kozyra, były generalissimus Radia Zet, czyta Politykę. Dał temu wyraz w krótkiej konwersacji z autorem poniższej rubryki. Cytuję z pamięci zachowując rytm oraz kunszt pierwowzoru - "Jeśli jeszcze raz napiszesz albo powiesz coś o mnie, to ci tak przypier..., że popamiętasz". Podobno Robert garnitury kupuje w Londynie, koszule w Mediolanie, a spodnie w Paryżu. Tylko sztukę konwersacji od krajowych dizajnerów.
Kozyra zapewnia teraz, że do programu nie poszedł, żeby się lansować. Oczywiście zapewniają o tym wszyscy jurorzy takich show.
Nie jestem celebrytą i nie mam zamiaru nim być. Bycie jurorem nie oznacza, że się jest celebrytą. Nie chcę mówić na przykład o Robercie de Niro, że jest celebrytą, bo on nie chodzi na promocje i bankiety. Ja też!
Myślicie, że to porównanie jest na miejscu?