Jeśli chodzi o spowiadanie się w tabloidach ze wszystkich najdrobniejszych szczegółów życia prywatnego, to na Marylę Rodowicz można zawsze liczyć. Dzisiaj na przykład postanowiła zapoznać czytelników Faktu ze stanem swojego zdrowia. A musicie wiedzieć, że nie jest dobrze.
Ostatnio wypadł mi dysk - informuje Maryla. Stało się to przed festiwalem, więc ledwo co wytrzymałam na scenie. Potem grałam 5 koncertów po kolei, a następnie miałam sesję do jednej z gazet. Nie wytrzymywałam z bólu, dlatego zadzwoniłam do rehabilitanta, który masował i nastawiał mnie do dwunastej w nocy. Co jakiś czas ból powraca i czuję się okropnie. Ciągnie się to od lat, a dokładnie od momentu, kiedy urodziłam trójkę dzieci i zaczęłam dźwigać te klocki. Gdy stoję na scenie, muszę przyjmować odpowiednią pozycję. Jak nietrudno zauważyć, pojawiam się na scenie w trampkach, bo w szpilkach mogę wytrzymać jedynie 15 minut.
To rozumiemy. Trudniej niestety wytłumaczyć czasami resztę stroju Maryli...