Swoje trzy grosze do dyskusji na temat bezpieczeństwa na tegorocznym Przystanku Woodstock postanowił dorzucić Czesław Mozil. Muzyk, który był uczestnikiem festiwalu w duńskim Roskilde w 2000 roku, podczas którego dziewięć osób zginęło zmiażdżonych przez tłum, twierdzi, że Jurek Owsiak "pierdoli" broniąc braku barierek na festiwalu.
Muszę się wtrącić. Byłem na koncercie Pearl Jam na Roskilde w 2000 roku. Roskilde, jeden z najstarszych festiwalów w Europie, z wielkim doświadczeniem przeżył swój największy koszmar – wspomina Mozil. Na scenie pomarańczowej słuchało ponad 70 000 fanów Pearl Jam. Widziałem co tłum potrafi zrobić. Proszę mi tu nie pierdolić. Bo przykro się robi. "Nie u nas! Tylko u sąsiada. Nasza impreza jest inna".
Nigdy nie grałem na Woodstock. Za to byłem prywatnie. I nie chodziło mi o to że na Woodstocku jest niebezpiecznie, tylko że zawsze może być bezpieczniej! Jak pisałem - wiem co tłum potrafi zrobić jak nikt tego się nie spodziewa. Od małego chodzę na koncerty... dba się o innych przed sceną i zawszę będzie się dbało. Ale nie zgadzam się że barierki są problemem dla bezpieczeństwa. Kanye West ma wielkie ego. Pewny Pan na Woodstocku też. Ego jest niebezpieczne. Ja wszystko o tym wiem.
Sądzicie, że Owsiak ma rzeczywiście zbyt wybujałe ego jak na człowieka odpowiedzialnego za bezpieczeństwo kilkuset tysięcy osób?