Michał Wiśniewski zawsze źle znosił krytykę. Szczególnie, gdy ktoś przypominał mu, że jego kariera muzyczna sięgnęła już bruku. W jednym z ostatnich wywiadów, Robert Leszczyński postawił go na równi z Dodą. Nazwał ich skandalistami i gwiazdami telewizyjnymi, których piosenek nikt nie kojarzy.
Mamy artystów, którzy śpiewają. Taką artystką jest Kayah na przykład. Gdybym cię zapytał, byłabyś w stanie wymienić 10 albo 20 tytułów piosenek Kayi, albo Justyny Steczkowskiej. W przypadku Dody nie wymienisz trzech, albo w przypadku Michała Wiśniewskiego, też nie wymienisz więcej niż trzech tytułów – zauważył Leszczyński w rozmowie z WP.tv. To są gwiazdy telewizyjne i gwiazdy prasowe, natomiast nie gwiazdy muzyczne. Okazało się, że królowa jest naga. Ona nie uprawia muzyki tak naprawdę, tylko uprawia działalność PR-owską. Doda jest skandalistką.
Wiśniewskiemu wyjątkowo nie spodobały się słowa dziennikarza. Odpowiedział mu więc eleganckim wpisem na Facebooku, w którym nazywa Leszczyńskiego "cwelem" i zapowiada, że mu "wpierdoli".
Desperat, który jest znany z tego, że jest znany. Zaśpiewał (Hmm, to za dużo powiedziane), że "Gazeta Wyborcza" to QWA. Nic więcej nie potrafi. Jak po kimś nie pojedzie na maxa to o nim nie napiszą i co najważniejsze nigdzie do tv nie zaproszą. Cwel! Jak prawdziwy facet kiedyś mu spuszczę wpierdol ... i żeby była jasność, to nie jest groźba. Należy mu się od dawna.
Zabawny tok rozumowania - "to nie jest groźba, bo mu się należy" :) Jak myślicie, dlaczego Wiśniewskiego aż tak zabolał ten jeden komentarz?