Posadami jurorskimi w programie The Voice of Poland zainteresowanych było wiele osób. Ostatecznie producenci zdecydowali się zatrudnić Anię Dąbrowską, Kayah, Nergala i Piaska... Dość oryginalny zestaw. Swojego udziału w programie rozrywkowym bronić postanowiła była uczestniczka Idola.
Jakoś telewizyjne kamery mnie nie stymulują. Właściwie staram się ich unikać, gdy tylko jest to możliwe. Rzadko przyjmuję zaproszenia do telewizji, bo chyba nie mam potrzeby dzielenia się każdą nowiną z widzami śniadaniówek – przekonuje Ania w rozmowie z PAP Life. Dotychczas miałam sporo szczęścia w swoim życiu zawodowym i pomyślałam, że przyszedł dobry moment, żeby spróbować pomóc innym. Mam nadzieję, że w programie poznam ludzi, z którymi będę w przyszłości współpracować i którzy będą chcieli skorzystają z mojego doświadczenia.
Czy naprawdę chodzi tu o "pomoc innym"? Dąbrowska zapewnia, że nie ma w programie zamiaru promować się kosztem amatorów marzących o karierze:
Nie będę starała się być zabawniejsza, mądrzejsza i bardziej elokwentna niż jestem na co dzień. Idę do "The Voice" z nadzieją na spotkanie ciekawych głosów i wyjątkowych osobowości. W tym programie z założenia nie ma miejsca na pajacowanie, zarówno wśród trenerów jak i uczestników i to mi pasuje. Będę słuchać swojej intuicji i szukać ludzi charyzmatycznych. Nie będzie to łatwe zadanie, bo przecież oceniać ich będziemy jedynie na podstawie tego, co usłyszymy. Nie będziemy widzieć uczestników na początkowym etapie programu. Jednak dobry głos sam się obroni.
Zapytana, czy będzie się "lansować", odpowiada: _**Chyba nie mam tego w naturze i nie wiem, czy gdyby zaistniała kiedyś taka potrzeba, to czy umiałabym to robić.**_
Wierzycie w te zapewnienia?