Salma Hayek w 2007 roku urodziła córeczkę Valentine Palome i na dłuższy czas zniknęła z show-biznesu. Aktorka postanowiła poświęcić się wychowaniu dziecka. Na brak pieniędzy na pewno nie może narzekać, gdyż dwa lata temu wyszła za mąż za miliardera Francois Henri Pinaulta. W najnowszym numerze Allure Salma opowiada o tym, jak radzi sobie ze starzeniem się i czy cierpi na tym jej kariera. Aktorka utrzymuje, że nie wykorzystuje fortuny męża na operacje plastyczne, a nawet kosmetyczne zabiegi.
Moja kariera pozwoliła mi nauczyć się, jak powinnam dbać o skórę, żebym nawet w silnym stresie wyglądała świeżo. Znam wiele trików, co zrobić, żeby prezentować się znacznie młodziej - powiedziała w rozmowie z magazynem. Uważam, że każda kobieta ma prawo walczyć o to, żeby jak najdłużej pozostać młodą. Jeśli chodzi o operacje plastyczne, to dla mnie to już przesada. Tak, te kobiety nie mają zmarszczek, ale wcale nie są piękne.
Byłam wiele razy oskarżana, że poddałam się zabiegom chirurgicznym, ale ja nigdy nic nie zrobiłam ze swoją twarzą. Nie korzystałam nawet z mikrodermabrazji czy zastrzyków wypełniających zmarszczki - twierdzi aktorka. Oczywiście, mam swoje kompleksy. Jeszcze dwa lata temu moje piersi wyglądały znacznie lepiej, ale to cena macierzyństwa.
W brak ingerencji chirurga można jeszcze uwierzyć, ale w to, że hollywoodzka gwiazda nie chodzi do kosmetyczki, już trudniej…