Jak się okazuje, nie tylko w PZPN-ie mają problemy z trzymaniem pionu na pokładzie samolotu. Słynnemu francuskiemu aktorowi, Gerardowi Depardieu, udało się przebić niedawny wyczyn polskiego "działacza", Zdzisława Kręciny, który opuścił pokład samolotu "na tak zwanym lunchu" i postanowił wrócić taksówką z Wrocławia do Warszawy.
Depardieu ma odrobinę większą wyobraźnię. Udało mu się opóźnić lot z Paryża do Dublina o ponad dwie godziny. W jaki sposób? Otóż wysikał się w korytarzu samolotu. Zdaniem pasażerów był wyraźnie pijany. Cóż, gorzej chyba gdyby nie był...
Podczas startu samolotu oznajmił stewardesie, że chce pójść do toalety. Odpowiedziała mu, że musi poczekać. Po krótkiej i burzliwej dyskusji oddał mocz obok swojego siedzenia. W efekcie samolot musiał zawrócić i zostać wyczyszczony.
Symbole potęgi Francji nie mają się ostatnio najlepiej. Najpierw Dominique Strauss-Kahn, teraz Gerard Depardieu... Może towarzystwo z PZPN wcale nie jest takie najgorsze? :)