Syn Johna Travolty zmarł nagle w styczniu 2009 roku. Jett miał zaledwie 16 lat i cierpiał na padaczkę, której z powodu przynależności jego rodziców do sekty scjentologicznej nie leczono od wielu lat. Gwiazdor wraz z żoną również niechętnie mówili o autyzmie Jetta, gdyż według przekonań sekty cierpią na nią osoby, które dopuściły się złych uczynków w poprzednim życiu. Rodzice nastolatka długo nie komentowali jego niespodziewanego odejścia. Dopiero w najnowszym numerze magazynu Health Kelly Travolta, która niedawno ponownie została mamą, opowiedziała jak… Kościół Scjentologiczny uratował jej życie!
Jeśli mam być szczera, to centrum scjentologów uratowało mi życie. Bez moich przewodników nie przeżyłabym śmierci syna - powiedziała. Przez kilka miesięcy codziennie chodziłam na konsultacje i rozmowy z członkami naszego zgromadzenia. Wtedy powoli pogodziłam się z utratą Jetta, który odrodzi się w lepszym wcieleniu. Był taki dobry i kochający, więc zapewne tym razem nie urodzi się chory.
Przerażające, jak sekta może wyprać mózg matki, która najwyraźniej zapomniała, że gdyby Jett był leczony, mógłby nie dostać ataku i nie uderzyć się głową o wannę.