Tuż po śmierci Amy Winehouse pojawiło się wiele hipotez i podejrzeń dotyczących jej przyczyn. Co oczywiste, spekulowano, że winne okazać się mogły narkotyki, najprawdopodobniej wymieszane z dużą ilością alkoholu. Przytaczano nawet wypowiedź świadka, który twierdził, że dzień wcześniej widział piosenkarkę kupującą ogromne ilości nielegalnych środków.
Pierwsza autopsja nie pomogła uzyskać odpowiedzi na te pytania, potrzebne okazały się dodatkowe, szczegółowe badania. O ich wynikach poinformował wczoraj wieczorem rzecznik prasowy rodziny Winehouse.
Do rodziców Amy dotarły już wyniki badań toksykologicznych, które wykazały, że w dniu śmierci w jej organizmie nie znajdowały się żadne zakazane prawem substancje - czytamy w oświadczeniu. Znaleziono ślady alkoholu, nie wiadomo jednak na razie, czy mógł być on przyczyną śmierci.
W tym przypadku ogłoszono konieczność przeprowadzenia kolejnych testów, które pomogą wyjaśnić wszystkie okoliczności. Ich wyniki mają być znane w październiku.