W ciągu ostatnich lat Doda zrobiła wiele, by odciąć się od wizerunku tandetnej fanki solarium w biało-różowo-złotych podróbkach. Nic dziwnego, że jej nagły powrót do korzeni, który odbył sie na oczach zgromadzonej w Empiku publiczności oraz fotoreporterów, wywołał konsternację.
We wtorek cytowaliśmy wypowiedź Marcina Najmana, którą zdradził dziennikarz sportowy Paweł Zarzeczny. Jego ocena sytuacji finansowej Doroty wywołała sporą dyskusję. Zobacz: Najman o Dodzie: "Rozpaczliwy BRAK HAJSU!"
Najman postanowił rozwinąć ten temat. Twierdzi, że lizanie publicznie sztucznego penisa to rozpaczliwa próba ratowania kariery i jest tylko efektem nieciekawej sytuacji, w jakiej znalazłą się Doda. Myśleliście, że Rabczewska ma odłożone na koncie grube miliony? Najman twierdzi, że wcale nie wygląda to aż tak różowo. Podobno w branży mówi się, że wydawała swoje pieniądze, a nawet jest winna ludziom pieniądze:
Lizanie plastikowego penisa to nic innego jak powrót do przeszłości. Powrót do rynsztoka - wyjaśnia bokser w Super Expressie. Wydaje mi się, że jest to spowodowane brakiem gotówki. No bo dlaczego wkładała penisa do buzi? Ona już nie potrafi się zatrzymać. Bo przecież musi płacić rachunki, na które nie jest i nigdy już nie będzie w stanie, bez rozgłosu, sama zarobić. Wiele osób martwi się o Dodę, że coś się z nią dzieje niedobrego. Jest zagubiona, odchodzą od niej ludzie, menedżerowie, asystentki, wielu osobom jest winna pieniądze. Od dłuższego czasu mówi się, że przehulała swój dobytek.
Myślicie, że Doda skończy jako jedna z wielu gwiazd, których zarobki nie nadążają za aspiracjami i wymarzonym stylem życia? Sprzedaż jej nowej płyty rzeczywiście nie zwróci zapewne nawet kosztów jej nagrania i promocji. Czy jej szafy pełne ubrań za setki tysięcy złotych rzeczywiście przestają mieć pokrycie w zarobkach?