W życiu Moniki Kuszyńskiej nastąpiły właśnie duże zmiany. Piosenkarka w tajemnicy przed mediami poślubiła swojego narzeczonego, byłego muzyka Varius Manx, Kubę Raczyńskiego. Nagrywa również solowy album. W rozmowie z Życiem na gorąco wyznaje, że choć wszystko układa się dobrze, decyzja o powrocie do show biznesu nie była dla niej łatwa.
_**Długo musiałam przekonywać siebie, że stać mnie na to psychicznie**_ - mówi Kuszyńska. Pierwsze lata po wypadku były ciężkie. Nie mogłam zaakceptować swojego wizerunku, a to jest konieczne, żeby wyjść do ludzi. Krępowałam się wyjść na scenę na wózku. W końcu zrozumiałam, że trzeba iść dalej. To może banał, ale zrozumiałam, że życie jest krótkie. Miałam etap, kiedy nie było wiadomo, czy dam radę dalej śpiewać, pozycja siedząca znacznie to utrudnia, przepona źle pracuje.
Koncerty wyglądają teraz tak, że nie tylko śpiewam, ale dużo opowiadam o swoich przeżyciach - opisuje 31-letnia wokalistka. Występy są bardziej emocjonalne zarówno dla nas jak i dla publiczności. Nie chcę już tylko zabawiać. Zależy mi na tym, by przeżyć coś głębszego.
Premiera nowej płyty Kuszyńskiej planowana jest na jesień. Warto życzyć jej powodzenia. W przeciwieństwie do innych żalących się na swój los gwiazd, życie naprawdę ciężko ją doświadczyło.