Kim Kardashian liczyła zapewne na to, że medialny ślub w królewskim stylu pozwoli jej raz na zawsze odciąć się od wizerunku dziewczyny, która karierę zrobiła dzięki zamieszczeniu w sieci domowego porno. Niestety, lata lansowania się (najpierw u boku Paris Hilton, później samodzielnie), reality show, własny butik, kariera modelki - to wszystko na nic, bo i tak w dniu ceremonii największą popularnością cieszyła się... strona, na której można nabyć nagranie z jej udziałem. Zobacz: Porno z Kim hitem podczas... JEJ ŚLUBU!
Co ciekawe, okazuje się, że do firmy zajmującej się dystrybucją materiału, Vivid Entertainment zgłosiła się osoba, chętna kupić wszystkie prawa do jego rozpowszechniania, żeby, jak zapewnia, "całkowicie wycofać ją z rynku". Gotowa jest zapłacić za to aż 30 milionów dolarów! Amerykańscy dziennikarze zdążyli już wytropić tajemniczego mężczyznę - jest to prawnik z Tennesse, który co prawda nie przyznaje się do pracy na zlecenie Kim, można się jednak domyślać, że musi być z nią związany.
Osoby z otoczenia rodziny Kardashianów nie potwierdzają, ale również nie zaprzeczają tym rewelacjom. Przedstawiciel Vivid mówi z kolei, że zaoferowana przez tajemniczego kupca kwota jest "dobrym punktem wyjścia".
Trzeba wziąć pod uwagę fakt długiego pozostawania DVD na rynku oraz jego utrzymującą się popularność - mówi Steve Hirsch w rozmowie z TMZ. W tych okolicznościach 30 milionów jest dobrym punktem wyjścia do dalszych negocjacji na temat praw do nagrania. Kto za tym stoi? Nie mam pojęcia. Jeżeli jednak jest to Kim, to mam dla niej ogromny szacunek: w końcu ma mój numer i może do mnie zadzwonić, kiedy tylko chce.
Czy chęć odzyskania "dobrego imienia" zachęci ją do zabicia kury znoszącej złote jaja?