Po pierwszym odcinku 13. edycji _**Tańca z gwiazdami**_ wiadomo, że Natasza Urbańska będzie musiała przejść długą drogę, aby dorównać (!) cioci Kasi, z którą TVN pożegnał się w dość nieeleganckich okolicznościach. Tego chyba nie spodziewał się nikt: Skrzyneckiej nie można było nazwać mistrzynią konferansjerki, a Urbańskiej i tak nie udało się przekonać do siebie widzów - chociaż miała do pokonania, mogłoby się wydawać, niezbyt wysoko zawieszoną poprzeczkę.
Przeważają wręcz komentarze, w których domagacie się... powrotu Skrzyneckiej. Zresztą, sama Natasza potwierdza, że podczas pierwszego występu na żywo zjadała ją trema:
Uff, że to już wszystko się skończyło! Ja się bardzo denerwowałam - mówiła Urbańska tuż po zakończeniu odcinka w rozmowie z TVN. Wczoraj na próbie tak naprawdę nic nie zdążyłam zrobić, a dzisiaj wszystko się posypało, więc ja byłam załamana, nie mogłam nadążyć za wszystkimi kwestiami, ze wszystkimi wskazówkami. Wszystko było nie tak, wszystko było pod górkę. Ja po tej próbie z głową pełną informacji weszłam do garderoby i miałam godzinę, żeby się szybko przygotować do openingu i spanikowałam. Mówię, Janusz, jezu, schowaj mnie gdzieś, wywieź mnie, niech oni mnie już tutaj nie znajdą, ja nie dam rady, ja uciekam! Naprawdę, byłam przerażona**.**
Z tremą nie poradził sobie również były mąż Skrzyneckiej (zobacz: Były Skrzyneckiej ODPADŁ W PIERWSZYM ODCINKU!). To musiała być dla niej udana niedziela.