Katarzyna Skrzynecka i Beata Tyszkiewicz próbują zachować twarz po tym, jak bez żadnej zapowiedzi wyleciały z Tańca z gwiazdami. W dzisiejszym Super Expressie obie zapewniają, że nie obejrzały niedzielnego odcinka show.
Nie oglądałam "Tańca z gwiazdami". Jestem teraz na wakacjach w Grecji, pomyślałam, że przyda mi się jeszcze trochę odpoczynku. Ale na bieżąco dostawałam wiele SMS-ów od znajomych. Pisali mi, że Piotr Gąsowski bardzo ciepło mnie wspominał, mówił miłe rzeczy na mój temat. Jestem bardzo wdzięczna za ten miły gest z jego strony – mówi Skrzynecka, która nawet na urlopie z chęcią rozmawia z tabloidami. Komentuje również debiut Nataszy Urbańskiej na jej dawnym stanowisku: Źle jej nie życzę. Natasza to fajna, młoda i bardzo zdolna dziewczyna.
Nie oglądałam, bo pracowałam – tłumaczy się za to Tyszkiewicz. Mam nadzieję, że Jolanta Fraszyńska nie naśladowała mnie, bo jest to zabronione. To są prawa autorskie. Chyba będę musiała się o coś upomnieć. Tak się tylko zastanawiam, kto teraz zgani Iwonkę? Ludzie na ulicy mówią, że to już nie jest to samo beze mnie. Pewnie myślą, że ja cierpię, a ja twierdzę, że 6 lat to szmat czasu. Tak samo z produkcji dostaję miłe SMS-y. Myślę, że już nie chciałabym wrócić. To było wyjęcie sześciu miesięcy w roku przez sześć lat. Jak coś jest na żywo, to czy człowiek jest za granicą w Paryżu, czy w domu leży chory, musi stawić się na program. Także bardzo szczęśliwie się złożyło.
Wierzycie w takie zapewnienia? Nie mamy wątpliwości, że to ją zobaczylibyśmy w niedzielę w jury, gdyby nie fakt, że produkcja się z nią pożegnała.