Grażyna Wolszczak po raz kolejny pubicznie wypiera się operacji plastycznych. Pomimo że coraz głośniej mówi się, że 52-latka poddała się wielu zabiegom chirurgicznym, szła do tej pory w zaparte i zaprzeczała. W najnowszym wywiadzie dalej stoi twardo przy swoim stanowisku i twierdzi, że jedyna ingerencja, na jaką się zdecydowała, to ta ortodontyczna.
Wyprostowałam zęby i uważam, że to wystarczy – mówi cytowana przez Rewię. Dojrzałam i coraz lepiej czuję się w swojej skórze. Kiedy patrzę w lustro, myślę sobie, że nie jest źle. Przemianę materii odziedziczyłam po mamie. Mogę jeść bez końca i nie przytyć ani grama. Mimo to zrezygnowałam z cukru, a czarną herbatę zastąpiłam zieloną. A jeżeli mam ochotę na słodycze, wcinam je.
Nigdy nie miałam wyboru, czy się przyznawać do swojego wieku, czy go skrzętnie ukrywać, bo w każdym tabloidzie przy nazwisku podawany jest wiek delikwenta. Urodziłam się w grudniu, więc już miesiąc później dodają mi rok. A tylko do osiemnastego roku życia kobieta chce być starsza. Ale nie mam na co narzekać, bo czas i tak jest dla mnie całkiem łaskawy. Jak się człowiek nie zamartwia, to nie ma zmarszczek. A jak dbasz o zdrowie, dobrze się odżywiasz, ruszasz, to dajesz sobie szansę, by wyglądać dobrze. Tak właśnie próbuję żyć. Robię wszystko, by moje życie było przyjemne.
Wierzycie w jej zapewniania o pełnej naturalności jej urody? Przypomnijmy: