Mimo kłopotów zdrowotnych Mai Sablewskiej, udało się jej wraz z Tolą Szlagowską wrócić do Polski. Przypomnijmy, że jurorka X Factor trafiła na pogotowie w Los Angeles po silnej reakcji alergicznej. Dzielna Tola informowała wtedy fanów w Polsce, aby nie wylegali tłumnie na lotnisko... Zobacz: Sablewska trafiła na pogotowie w LA!
Wczoraj Szlagowska i Sablewska pojawiły się w studio Dzień Dobry TVN, aby opowiedzieć o muzycznych planach Toli. Uściślając, mówiła głównie Majka.
- Parę lat temu miałyśmy pracować z Tolą, ja wtedy pracowałam z Dodą i to się nie udało, ale to jest najlepszy przykład na to, że nic nie dzieje się bez przyczyny - wyznała Sablewska, pozwalając sobie jednocześnie na przyjemność wbicia szpili byłej przyjaciółce i pracodawczyni. Główny cel jest taki, aby pokazać Toli muzykę, prawdziwą, taką jaką jest, prosto z serca, prosto z siebie. Moja rola jest tylko taka, aby to jak najszerszej ilości ludzi pokazać. Płyta to nie jest cel. W dzisiejszych mediach liczy się tak naprawdę iTunes, który w Polsce jeszcze tak naprawdę nie funkcjonuje tak, jak powinien, więc płyta to nie jest cel, ale projekt na pewno jakiś powstanie, bo reakcja fanów to spowodowała, że będzie trzeba coś takiego zrobić.
Nad talentem Toli rozpływała się prowadząca Kinga Rusin, w przeciwieństwie do nieco krytycznie nastawionego Bartka "Oh me" Węglarczyka.
- Maja, co z tym talentem dalej zrobić? - zapytała Rusin dramatycznie.
Przede wszystkim nie zmieniać, nie zmuszać do niczego, spowodować, żeby artysta miał swobodę tworzenia i swobodę przekazywania i wyrażenia siebie. XXI wiek nie nie potrzebuje skandali, dobra muzyka obroni się sama**.**
Wygląda więc na to, że Majka zmieniła taktykę. To dość ciekawe, ale i ryzykowne podejście: w końcu z Dodą najwięcej zdziałała właśnie dzięki "zmienianiu" jej oraz dzięki skandalom. Jak myślicie, czy nowa strategia się sprawdzi?