Ewa Minge nadal odczuwa chyba niedosyt popularności. W celu pochwalenia się swoimi sukcesami wzięła więc udział w programie TVN-u Kulisy sławy. Wyznała w nim co następuje:
- Jestem blacharą nigdy tego nie ukrywałam. Lubię dobre samochody.
- Robię 100 tysiecy kilometrów rocznie, jak kierowca TIR-a.
- Proszę sobie wyobrazić, że ta wielka Ewa Minge brała kiedyś ubrania w starego Golfa "jedynkę" i jechała z nimi po Polsce.
Opowiadała też o swoim spotkaniu z premierem Włoch, Silvio Berlusconim, który podobno gratulował jej jakiejś sukienki. Minge chwali się też, że polityk chciał się z nią przede wszystkim umówić. Bylibyśmy z tym ostrożni - jak wiadomo, nie słynie on z najlepszego gustu. Wręcz przeciwnie - ma słabość do kobiet z dość zdeformowanymi twarzami. Dziwicie się, że zainteresował się Ewą?
Berlusconi jak to Berlusconi, bunga bunga, poprosił mnie o numer telefonu - wspomina tę chwilę.
Niestety, przypomniano nam, że w Polsce wciąż są osoby, które źle oceniają jej kreacje. W tej roli Tomasz "Tani Armani" Jacyków. Przypomniano jego wypowiedź:
- Nie przyjmuję wiadomości, że ta pani jest projektantką.
Trudno wyobrazić sobie lepszą reklamę. Logicznie patrząc, wszystko, co wyśmiewa Jacyków, musi być chyba modne.
Obronić Minge przed Jacykowem postanowiła na wizji Karolina Korwin-Piotrowska:
- Mieszkamy w kraju bardzo zawistnych ludzi, gdzie każdy, kto odniósł sukces, jest Żydem i pedałem - oceniła.
Przypomnijmy, że Karolina znana jest z sympatii do ludzi, którzy odnieśli sukces. A oni uwielbiają ją.
Na koniec Minge postanowiła wyśmiać plotki o swoich operacjach plastycznych... mówiąc, że ludzie sądzą, że rozsunęła sobie oczy (?). Nie wiemy, kto tak uważa, ale nie o oczy tu chyba chodzi. Wystarczy popatrzeć na jej usta, by stwierdzić, że jest cała naturalna.
Znak jakości wystawił jej zresztą sam Berlusconi, wielki fan takiej estetyki.