Nie zapowiada się na to, by Nergal miał wkrótce pożegnać się z programem The Voice of Poland. Nie dość, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdecydowała, że szefowie Dwójki nie muszą go zwalniać, to dowiedzieliśmy się dzisiaj, że Darski tak skonstruował swój kontrakt na występ w programie, że jego zerwanie oznaczałoby ogromne straty finansowe dla Telewizji Polskiej.
To jednak nie ostudziło krytyków jego udziału w programie. W sprawie głos zabierali już hierarchowie kościelni i politycy. W jego obronie postanowił stanąć Zbigniew Hołdys, który nagonkę na Nergala porównuje do świętej inkwizycji, kiedy mordowano wszystkich, którzy sprzeciwiali się Kościołowi.
Nergal znajduje się w potrzasku. Gdybyśmy mieli na podorędziu wehikuł czasu i przenieśli całe to zdarzenie w okolice średniowiecza – rozeźlony lud z wyżej wymienionych grup społecznych już by znosił gałęzie na ognisko – pisze Hołdys w felietonie zatytułowanym Zabić Nergala żywcem zamieszczonym w serwisie T-mobile Music. Akty zemsty, prawa wojny i wreszcie religijny amok nie znają litości. Tymczasem mamy XXI wiek. Dawno nikt nikogo na stosie nie spalił, choć obłąkanych nie brakuje.
I oto znowu pojawia się święta inkwizycja, która pod pretekstem moralnej wyższości ściga człowieka za jego kreację i widzenie świata. Nikomu krzywdy nie zrobił, gra świetnie na gitarze, pilotuje znakomity zespół rockowy - ale tłum woła "oślepić!". Boję się tego tłumu na równi z ekstremistami islamskimi.
Hołdys twierdzi, że zachowanie Nergala to jedynie kreacja artystyczna i w takich kategoriach powinna być oceniana.
Każda prawdziwa kreacja w sztuce budzi u innych demony. Zaśpiewacie o zabijaniu - usłyszycie, że sami jesteście warci zabicia. Zaśpiewacie o narkotykach - posypią się oskarżenia, że jesteście ćpunami i dilerami. Zaśpiewacie o Bogu dobrze - podpadniecie niewierzącym. Zaśpiewacie źle – macie przechlapane u wierzących. Jak sobie z tym radzić?
Scena jest miejscem kreacji. Tam wolno wszystko, o ile nie krzywdzi się celowo innego człowieka. Być może powinno się na biletach pisać ostrzeżenie: "Uwaga, na koncercie mogą zostać urażone uczucia religijne niektórych osób, co nie jest zamiarem artysty", żeby wszystko było jasne. I z drugiej strony: gdyby Nergal wszedł do kościoła i podarł tam Pismo Święte, uznałbym go za... - tu wstawcie dowolny bluzg. Kiedy robi to na scenie - musimy się pogodzić z tym, że mu wolno.
Zgadzacie się z nim? Wygląda na to, że "sprawa Nergala" ma szansę stać się przełomem w polskim show-biznesie i nie tylko.