Sprawa Nergala stałą się już tematem numer jeden w mediach. Wypowiadają się wszyscy: księża, politycy, dziennikarze i publicyści. Swoje trzy grosze postanowiła dorzucić Monika Olejnik. Dziennikarka w felietonie dla Gazety Wyborczej pisze, że ma za złe sądowi to, że nie ukarał Nergala. Podarcie Biblii porównuje do nazistowskich obleg wygłoszonych przez Johna Galliano, który został skazany za to na grzywnę w zawieszeniu.
Biskupi i większość polityków protestują przeciwko obecności Nergala, wokalisty zespołu Behemoth, w telewizji publicznej. Szkoda, że z takim zapałem nie protestują, kiedy w Jedwabnem pojawiają się swastyki i napisy: "Byli łatwopalni" – pisze Olejnik. Dziwi wyrok sądu, który nie ukarał Nergala za darcie Biblii, okrzyki: "Żryjcie to g..." i nazywanie Biblii stekiem kłamstw. Sąd uzasadniał: "w naszej ojczyźnie nie będzie wskazywał żadnych granic dla wolności artystycznej ani wolności wyznaniowej". Nie chodzi o to, żeby Nergala skazać na kazamaty, ale 20 godzin pracy społecznej, by mu nie zaszkodziło. Mógłby pochodzić z miotłą wokół kościoła - proponuje Olejnik.
Sąd we Francji nie był tolerancyjny dla wielkiego projektanta Galliano. Po antysemickich wybrykach został skazany na grzywnę w wysokości kilku tysięcy euro. Nie zapłaci, jeżeli będzie się zachowywał zgodnie z przyjętymi zasadami. Wielki artysta, choć przeprosił, został zwolniony z posady projektanta domu Dior. Ciekawe, czy sąd byłby tak pobłażliwy, gdyby Nergal podarł Koran. Lepiej bym się czuła, oglądając Nergala w TVP, gdyby został wcześniej symbolicznie choć ukarany. Przecież widz zawsze może wyłączyć telewizor i poczytać Biblię.
W obronie Nergala postanowił stanąć Bartosz Węglarczyk, od niedawna gwiazdor tabloidów.
Po pierwsze - nie można porównywać satanizmu z antysemityzmem. Pozostawiam na boku kwestię, czy Nergal naprawdę jest satanistą, bo w takim razie trzeba by założyć, że każdy reżyser i scenarzysta filmu o morderstwie jest mordercą, a każdy autor piosenki o narkotykach jest narkomanem – odpowiada Olejnik Węglarczyk. Ważne jest jednak to, że i we Francji, i w Polsce publiczne głoszenie antysemityzmu jest zabronione. Głoszenie miłości do szatana - jeszcze nie. Chcemy by było? Na pewno?
Po drugie - Nergal dopuścił się swego potwornego czynu na zamkniętej imprezie. Ludzie zapłacili za to, by usłyszeć, jak Nergal wychwala szatana. Płacąc za bilet doskonale wiedzieli, czego oczekiwać i godzili się na to. Nergal wypełnił jedynie oczekiwania publiczności, z którą zawarł umowę - wy płacicie za bilet, ja wam daję spektakl. Katolicy mają prawo się czuć obrażeni przez Nergala. W wolnym kraju każdy ma prawo się czuć obrażony przez każdego. Dobrze by było jednak trzymać się przy tym faktów. Nergal nie złamał prawa. Galliano - i owszem.
Jak na razie najbardziej szokującym i najdalej idącym komentarzem zabłysnął nie żaden biskup, ale Marcin Meller, porównując muzyka do nazistowskiego zbrodniarza. W tej sprawie wszyscy jakoś dziwnie milczą, a szkoda, bo jest o czym dyskutować... Zobacz: Meller atakuje Nergala: "HITLER TEŻ BYŁ SYMPATYCZNY!"