W niedzielę Justyna Steczkowska ogłosiła na swojej stronie internetowej, że jej mąż, Maciej Myszkowski, pokonał chorobę nowotworową i powoli wraca już do zdrowia.
_**Wszystko zaczyna wracać do normy**_ - napisała piosenkarka. Dziękuję Wam raz jeszcze za wsparcie. Śpiewając zawsze już będę pamiętać o Waszej życzliwości i chęci pomocy oraz o tym jakim cudem jest Życie. Daliście nam nieprawdopodobną siłę i wiarę w wygraną.
Myszkowski pomyślnie przebył zabieg chirurgiczny, którzy przeprowadzili specjaliści Kliniki Urologii Onkologicznej MSWiA. Obecnie czeka go rehabilitacja. Być może znowu niezbędna okaże się chemioterapia. Na poprzednią dawkę jego organizm zareagował bardzo dobrze.
Czuł się coraz lepiej, był zaskoczony, że po takich dawkach chemii nie zaczął tracić włosów, ale na wszelki wypadek sam je zgolił - mówi w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie znajomy rodziny. Wracał do zdrowia i do pracy. Należy przecież do najbardziej cenionych architektów. Jest typem człowieka, który się nie poddaje. Wieść o chorobie nie załamała go**.**
Lekarze są dobrej myśli i dają Myszkowskiemu duże szanse na całkowite wyzdrowienie. Justyna codziennie w towarzystwie synów odwiedza go w szpitalu. Ale najwyraźniej, podobnie jak lekarze, ma powody do optymizmu, bo już zapowiedziała, że wszystkie wrześniowe i październikowe koncerty odbędą się zgodnie z planem.