Narodziny pierwszej prawnuczki niespodziewanie sprawiły, że Violetta Vilas postanowiła spotkać się z rodziną. Wprawdzie większość prababć tak właśnie reaguje, jednak relacje w rodzinie Gospodarków są wyjątkowo zawiłe. Piosenkarka jest skłócona ze swoim synem od czasu, gdy ten poruszył publicznie problem zaniedbywania obowiązków przez opiekunkę schorowanej piosenkarki. Tego matka nigdy mu nie wybaczyła. Wyrzekła się go publicznie, podczas konferencji prasowej.
Bolało nas to, ale rozumieliśmy, że powiedziała to osoba chora - mówi w rozmowie z tygodnikiem Życie na gorąco synowa gwiazdy.
Jednak kiedy Villas dowiedziała się z tabloidu, że została prababcią, zdecydowała się wystosować do wnuka zaproszenie. Oczywiście również za pośrednictwem gazety.
Pamiętam Maćka jak był maleńki - wspomina w tabloidzie. Uczyłam go pacierza, Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, wszystko poznał dzięki mnie. Teraz sam ma dziecko. Ania to piękne imię. Kto wie, może ta dziewczynka będzie miała mój głos. To są przecież te same geny. Chętnie zobaczę Maćka, zapraszam go z córką i żoną do siebie. Niech przyjadą do babci. Drzwi są otwarte.
Niestety dla rodziny Villas to symboliczne otwarcie drzwi wiąże się z wieloma problemami.
Chcielibyśmy utrzymywać kontakt z Violettą, ale od lat uniemożliwiają nam to osoby z jej najbliższego otoczenia - mówi synowa gwiazdy. Ale jeśli pojawi się na chrzcinach, może być pewna, że przyjmiemy ją z radością. Czekamy na dzień, w którym będziemy mogli normalnie porozmawiać z Violettą. Jest dla nas bardzo ważna.
Te deklaracje wydają się być niestety bardzo na pokaz. Myślicie, że naprawdę dojdzie do takiego spotkania?