Marcin Meller dość niespodziewanie stał się jednym z najostrzejszych krytyków Adama Darskiego. Nie wypowiadał się na jego temat wcześniej, mimo że Nergal jest popularny już od dość dawna. Poruszył go dopiero fakt, że dostał posadę w telewizji publicznej. W krytyce jurora konkurencyjnego talent show przebił wielu biskupów, a teraz idzie jeszcze o krok dalej, w felietonie w nowym Wproście.
Adam może się z niego dowiedzieć już nie tylko, że jego miłe zachowanie na wizji o niczym nie świadczy ("bo Hitler też był miły" - swoją drogą takim argumentem można chyba zgnoić każdego, kto nie przeklina). Meller stwierdza teraz, że Nergal to "barbarzyńca", który "lży ludzi" i "szerzy nienawiść". Tak, nie cytujemy Ryszarda Nowaka ani księdza Natanka tylko Marcina Mellera z telewizji śniadaniowej. Wyraża on ubolewanie, że poglądy Nergala (antykatolickie, wrogie kościołowi i otwarcie ateistyczne) nie są ścigane prawem i bezwzględnie piętnowane jak rasizm i nazizm.
Dlaczego rasistowskie okrzyki są wezwaniami do nienawiści, a darcie czy palenie Biblii i ryczenie "żryjcie to gówno" to działalność artystyczna i przejaw aktywnego korzystania z wolności słowa? - pyta Meller w felietonie zilustrowanym rysunkiem głowy Nergala... plującej krwią. Farfał był be, bo jako nastolatek napisał coś do skinowskiego fanzinu, ale że dorosły już Darski przybrał sobie pseudo Holocausto, no to nie bądźmy zbyt drobiazgowi. Jak jakiś prymityw sprofanuje groby żołnierzy rosyjskich w Ossowie albo pomnik w Jedwabnem, to jest skandal, ale jak barbarzyńca profanuje Biblię, lży ludzi i szerzy nienawiść, to sam cymes.
Meller pisze dalej, że dopuszcza ewentualnie (!) możliwość, żeby zezwolić Nergalowi na granie zamkniętych koncertów dla "barbarzyńców", ale odmawia mu prawa do pracowania podobnie jak on w telewizji, szczególnie publicznej:
Żeby było jasne: krzywiąc się, ale może bym jeszcze uznał, że brutalnie nienawistne występy Darskiego, w myśl łacińskiej zasady "chcącemu nie dzieje się krzywda", można tolerować na jego koncertach - zaznacza łaskawie. Ale promowanie barbarzyńcy w publicznej telewizji?
Skoro Nergal "szerzy nienawiść", to jak sądzicie, czy Marcin Meller, który porównał muzyka do nazistowskiego zbrodniarza, szerzy tolerancję?
Jego wypowiedź, która zaszkokowała nawet obecną w studio Małgorzatę Domagalik, pozostała prawie bez odzewu. A jest chyba odrobinę ostrzejsza niż występy Nergala w The Voice of Poland. Być może koledzy nie chcą go pogrążać. Problemem wielu polskich celebrytów wydaje się to, że nienawiść do cudzych poglądów widzą tylko w cudzych oczach.