Edyta Herbuś zdobyła się na takie wyznanie w jednym z niedawno udzielonych wywiadów. Zapewne chciała pokazać, że ma dystans do siebie. Trudno jednak ocenić, jaki będzie rezultat tych zwierzeń, bo pseudonim wydaje się raczej nośny. Tancerka wyznaje, że "zawdzięcza" go styliście i projektantowi Robertowi Kupiszowi.
W szkole miałam kilka przezwisk, ale były bardzo banalne: Herbi, Herbata, Rozrabiarka - wylicza Herbuś w rozmowie z Plejadą. Mam taką jedną perełeczkę, jest wstydliwa, ale byłam wtedy bardzo młodą osobą, więc może już czas najwyższy nabrać do tego dystansu. Nazywano mnie Henia Rozkraczewska. Kupisz był moim trenerem tanecznym i wspólnie wyjeżdżaliśmy na obozy. Podobno, nie wiem, nie pamiętam, spałam w szpagacie. Nie wiem czy to jest możliwe, ale ta historia później krążyła bardzo długo i rzeczywiście ta Henia Rozkraczewska została.
Nie jesteśmy pewni czy pasuje do Teatru Wielkiego, ale sądzimy, że się przyjmie. Przypomnijmy, że Edyta wściekła się, gdy Korwin-Piotrowska nazwała ją zaledwie "lachonkiem".