Marina Łuczenko w jednym z wywiadów stwierdziła, że w czasach, gdy była pod skrzydłami Mai Sablewskiej, zbyt dużo uwagi poświęcała byciu celebrytką i promowaniu się na oficjalnych imprezach. Zapowiedziała, że dopóki nie będzie miała materiału do wypromowania, nie będzie się pojawiać na bankietach. Słowa prawie dotrzymała.
Na dniach swoją premierę będzie miał nowy singiel Mariny, Electric Bass. W październiku do sklepów ma trafić jej debiutancka płyta, HardBeat. Swój powrót na salony Łuczenko zaliczyła wczoraj na imprezie promocyjnej Dr. Martnes.
Marina połączyła styl kowbojski z "miejskim". Dorzuciła do tego futerkową kamizelkę i okulary (zerówki?). Podoba Wam się, gdy jej garderobą nie zajmuje się już Sablewska?