W środę w trakcie konferencji partii Polska Jest Najważniejsza u boku lidera stanął Michał Wiśniewski. W najnowszym wywiadzie dla Rzeczpospolitej lider Ich Troje zapewnia, że nie zaangażował się w kampanię wyborczą, a jedynie wspierał interesy pokerzystów. W rozmowie przyznaje, że jego wcześniejsze romanse ze światem polityki byłe zawsze tylko dla pieniędzy:
Generalnie każdy artysta jest trochę prostytutką. Działam na zlecenie. Więc jeśli ktoś mnie angażuje, jak to się zdarzało w 90 roku dla AWS, w 2001 dla SLD czy niegdyś mniej przyjemna przygoda z Samoobroną, to robię swoje. W dalszym ciągu jednak w żadną kampanię się do końca nie zaangażowałem.
Ja w żaden sposób nie popieram żadnej partii - zapewnia. Jako prezes, który zaangażował się o walkę i prawo nie bycia traktowanym jako przestępca w tym kraju, czułem obowiązek wspierania akcji. Bez wzglądu na opcję polityczną. Nie ma to nic wspólnego z PJN. Proszę mi wierzyć, że gdyby przyszedł Kaczyński czy pan Napieralski i wystąpili w imieniu pokerzystów, to bym ich popierał. W sprawie pokera współpracowałbym nawet z Kaczyńskim. Pomimo tego, że kiedyś mówiłem, że wyjadę z kraju, jeśli Kaczyński zostanie prezydentem.
Czym zresztą znacznie zwiększył jego szanse na wygraną... Przypomnijmy: "Jeżeli wygra PiS, wyjadę z kraju!"
Wiśnia przyznał także, że kilka partii składało mu już propozycje startowania z ich list do Sejmu. Twierdzi, że zdecydowanie odmówił, gdyż uważa, że "nie jest jeszcze na to czas". Szkoda, że nie zdradził które...
A tak przy okazji - wybieracie się w tym roku na wybory? Pudelek radzi: nie siedź w domu :)