Wczorajszy odcinek _**The Voice of Poland**_ zakończył etap castingowy, a jurorzy skompletowali swoje drużyny. Każdy z nich - Ania Dąbrowska, Kayah, Piasek i Nergal - będzie miał pod opieką dwunastu uczestników, których będzie szkolić przed następnymi zadaniami. Zanim się to jednak stało, odbyły się ostatnie przesłuchania w ciemno oraz przesłuchania ostatniej szansy w ramach tzw. dzikiej karty.
Wytypowano do nich pięć par uczestników, z których słuchacze Radia Zet wybierali jedną osobę. Zdobywała ona możliwość ponownego zaprezentowania się sędziom - również "w ciemno", ale w tym samym repertuarze, zatem nie było szansy, aby nie była zapamiętana, przynajmniej pobieżnie. Drugą szansę zdobyła m.in. Patrycja Kawęcka, która w zeszłym tygodniu zaprezentowała Paparazzi Lady GaGi. Jurorów jednak bardziej od jej talentu interesowała uroda, nad której niedocenieniem wyraźnie ubolewali. Tym razem jednak na dziewczynie poznała się Dąbrowska.
_**Ja myślę, że Patrycja jest taką trochę zołzą, ale uważam, że nie ma nic fajniejszego, niż taka ładna zołza**_ - stwierdziła. I mam wrażenie, że ona ma w sobie dosyć dużo charyzmy, fajnie byłoby się z taką osobą może pokłócić, trochę posprzeczać i może coś z tego wyjdzie?
A my cały czas zastanawiamy się nad przesłaniem programu - gdyby Patrycja nie była tak ładna, to czy tak bardzo zabiegano by o jej udział w programie? Po co więc są "przesłuchania w ciemno", skoro i tak jako główny argument użyto nie jej głosu czy muzycznego słuchu, ale urody?