Tola Szlagowska wróciła do Polski, oczywiście "wyrobiona". Wczoraj wzięła udział w pierwszej imprezie. Piosenkarka, której zależy na zerwaniu ze starym wizerunkiem "zbuntowanego" emo-dziecka w spódnicach w kratkę, postarała się, by zostać zauważoną. Może nawet trochę za bardzo.
Patrząc na jej strój nie możemy oprzeć się wrażeniu, że nie mogła się zdecydować na jedną stylizację. Biżuteria i fryzura wydają się eleganckie. Im dalej w dół, tym gorzej. Prześwitująca sukienka, sweterek z pluszowym kołnierzem, czarne rajstopy i brudne botki.
Szlagowskiej towarzyszyła znacznie popularniejsza od niej menedżerka. Jak widać, Sablewska nie skorzystała chyba z tych licznych propozycji filmowych, które składano jej na ulicach Los Angeles: "Ludzie ZACZEPIAJĄ MNIE NA ULICY W LA!"
Która wyglądała lepiej?