Nowy juror Mam talent ma na swój temat jak najlepszą opinię i nie zamierza tego ukrywać. W dzisiejszej rozmowie z Faktem przekonuje, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. I oczywiście znacznie lepszym niż jego poprzednik, Kuba Wojewódzki.
Gdy byłem szefem radia Zet, przez czternaście lat starałem się wyłowić talenty muzyczne, ale też dziennikarskie. Więc myślę, że mam do tego oko - chwali się w tabloidzie. Staram się osobom, które przychodzą do programu powiedzieć też coś merytorycznego, dlatego że dla nich są to czasami najważniejsze dwie minuty w życiu. Nie można tylko i wyłącznie obrócić tego w żart. Nie sądziłem, że będzie tak ciężko. Najgorzej było podczas castingów. Wracałem do hotelu i nie mogłem zasnąć.
To przedziwne, bo nawet kilka tygodni później, stojąc pod prysznicem zastanawiałem się, kurczę, dlaczego ta lub inna osoba nie weszła do półfinału. Nie sądziłem, że tak dużo czasu psychicznie poświęcę tym osobom. Myślałem, że przyjdę, siądę, ktoś wejdzie, a ja powiem, że mi się podoba lub nie, a okazuje się, że ja przeżywam ich życie. Jeśli ktoś przychodzi i nie ma talentu, ale widzę, że ma kruchą osobowość, to nie mogę mu powiedzieć czegoś bardzo mocnego, dlatego że on być może się zamknie i nigdy nie będzie czegoś tam robił. A tak naprawdę, sam show telewizyjny nie jest wart tego by łamać komuś życie.
Choć czasem mówię też ostre rzeczy. Jestem i łagodny i ostry. Poza tym często myślę o tym, że to są amatorzy, profesjonalistów ocenia się inaczej. Ja nie miałem nigdy problemu ze srogim ocenianiem profesjonalistów, ale z amatorami trzeba jednak zastosować inną technikę.
Czy są to słowa skierowane do Kuby Wojewódzkiego, który "łamie życie" amatorom? Kupujecie takiego Kozyrę "z ludzką twarzą"?