Wczoraj odbyło się kolejne starcie Dody z Ryszardem Nowakiem, który oskarża ją o "obrażanie milionów chrześcijan". Na sali sądowej zabrakło samego zainteresowanego, ale prawnik Doroty Rabczewskiej musiał stawić czoła wnioskowi, który przewodniczący Ogólnopolskiemu Komitetowi Obrony przed Sektami złożył w prokuraturze. Nowak domaga się aby Doda została przebadana przez zaprzysiężonego psychiatrę.
Na głowę się nie leczę, kręgosłup mam chory - odcięła się piosenkarka podczas rozprawy. Pan Nowak jest fanatykiem, jest przewrażliwiony na moim punkcie, od kiedy mój były narzeczony stał się jego wrogiem. Pan Nowak twierdzi, że Adam jest diabłem wcielonym, a jak ktoś kogoś nazywa diabłem, to można mieć wątpliwości...
Doda konsekwentnie nie przyznaje się do winy i w trakcie posiedzenia sądu tłumaczyła, że wywiadów udziela "w sposób frywolny", "wesoły i rozluźniający", tak aby dotrzeć do swych młodych fanów. Rabczewska wyjaśniła także, w jaki sposób rozumie wypowiedź o "naprutych winem i ziołami apostołach", którzy pisali Biblię. Zdaniem gwiazdy "napruty" to ktoś pozytywnie nastawiony do świata, zaś "zioła, były lecznicze, bo nie znano jeszcze aspiryny". Na koniec dodała, że wiedzę o Biblii oraz jej powstaniu czerpała z kanałów Discovery i Planete. Na oskarżenia o obrażeniu uczuć religijnych chrześcijan Doda odpowiedziała: _**Moja babcia jest głęboko wierząca, a nie poczuła się obrażona**_.
(Przypomnijmy: Doda: "Gdzie w Biblii są dinozaury?")
Za ten dość niewinny wywiad Rabczewskiej grozi aż do... dwóch lat więzienia. Sąd zadecyduje co Dorota miała na myśli powołując się na opinie trzech biegłych - specjalistów od historii starożytnej i językoznawstwa.
Jak uważacie, czy ciąganie ludzi po sądach za poglądy religijne, a w zasadzie za prawo do publicznego wyśmiewania wierzeń katolickich, służy powadze sądów i samemu kosciołowi? Czy karą za podobne wypowiedzi naprawdę powinno być więzienie?