Wojciech Cejrowski powoli odpływa. A w każdym razie bardzo mocno radykalizuje swoje poglądy. Gorący zwolennik PiS-u mocno przeżył fakt, że partia, na którą głosował, nie zwyciężyła w wyborach parlamentarnych. Do tego stopnia, że wzywa do rewolucji. I to całkiem dosłownie. Ale dopiero wtedy, gdy kraj utonie w szambie.
Najpierw rządzący muszą się utopić w tym szambie - mówi w wywiadzie z portalem stefczyk.info. Dopiero wtedy błogosławieństwem Bożym byłoby przejęcie władzy. Obecnie wygrana Jarosława Kaczyńskiego byłaby straszną karą dla niego.
Jego zdaniem na partię Palikota głosowali "ludzie marginesu", a Jarosław Kaczyński musi "stać się Kościuszką", by ich za sobą pociągnąć:
Nie wiem, czy Palikot podobnie, jak Lepper został wykreowany przez służby specjalne, ale to jest ten sam typ osobowości i zjawiska politycznego. Andrzej Lepper powstał na zamówienie i wzrastał na wkurzeniu społeczeństwa. On odwoływał się do rolników, którzy ucierpieli na polityce Leszka Balcerowicza. Palikot powstał w ten sam sposób, choć wspierają go inne grupy społeczne. Jego elektorat stanowią ludzie marginesu, którymi nie zajęła się żadna partia polityczna.
Postawy zarówno Leppera jak i Palikota przypominają estetyką Jakuba Szelę. To najgorsza możliwa motywacja ludzi wkurzonych, którzy będą podrzynali gardła komukolwiek się trafi. Takie grupy wkurzonych chciałoby się, żeby zagospodarował Kościuszko, a nie Szela. Czekamy więc na Kościuszkę. Jarosław Kaczyński musi stać się Kościuszką, musi wszystkich ludzi zebrać, złożyć im pewną polityczną ofertę i razem z nimi robić insurekcję.
Cejrowski przepowiada również obalenie obecnego systemu i nową Solidarność. Cieszy się też, że wkrótce zbankrutuje Unia Europejska i przepowiada wielką wojnę. Z Afryką i Turcją. Europę jego zdaniem zbawi Polska - mesjasz narodów. Wszystko to mówi całkiem na serio:
Potencjał wkurzonych ludzi jest w Narodzie spory. Oni na razie nigdzie nie ruszyli, ale często wystarczy zapałka, by coś zaczęło się dziać, by powstał jakiś ruch, powstanie kolejna Solidarność. To się zacznie niepostrzeżenie.
- Widząc dobry wynik Palikota wiele osób spodziewa się ostrych ataków np. na Kościół. Pan się tego obawia?
- Dyskurs musi się zaostrzyć. Przecież my chcemy zrobić rewolucję. My nie chcemy reformować gównianego systemu, jak nie chcieliśmy reformować komunizmu. Bez sensu jest wprowadzanie reform do złego systemu. To jakby reformować diabła. Z nim się jednak nie rozmawia i nie dyskutuje. W teologii jest powiedziane, że trzeba się modlić egzorcyzmem i prosić Siły Niebieskie o oddalenie złego. A nie wdawać się w jakieś dyskusje. Z tym systemem też nie dyskutujemy, czekamy, żeby go obalić, albo na moment, w którym sam się rozsypie. Na szczęście Unia Europejska rozpada się ekonomicznie. Zresztą robi to w identyczny sposób, jak Związek Sowiecki.
(...)
Przecież w Afryce mieszkają miliony ludzi, którzy za plecami mają Saharę, a przed sobą płytkie morze Śródziemne, które można pokonać pontonem w dwa dni - przepowiada. Po jego przepłynięciu można stanąć na żyznych ziemiach południowej Europy. Boję się wojny w Europie. Ona jest realnym zagrożeniem i jest dość blisko. Może przyjść piechotą z Turcji, z Maroka, z Grecji. Gdzie ci wkurzeni mają pójść? Ludzie z rewolucji arabskiej, czy z południa Europy mogą jedynie pójść na bogatszą Europę Północną. I wtedy przypominają się słowa mistyków, że Polska ma być zbawieniem Europy. Wielu z nich mówi, że Europa będzie zbawiona przez nasz kraj. Więc my musimy się odpowiednio mocno modlić.
Przy okazji modlitw o rewolucję, wojnę i zbawienie prosilibyśmy pana Wojciecha o jeden różaniec za dobrą pogodę.